Żadna zmiana społeczna nie dokona się bez edukacji, ale żeby to było możliwe potrzebujemy najpierw wpłynąć na społeczeństwo, żeby chciało po tą edukację sięgnąć. Z kolei bez wsparcia instytucjonalnego, poprzez stowarzyszenia, fundacje ciężko będzie nam wywrzeć presję na władze, żeby konkretne zmiany zostały przeprowadzone. Działalność pomocowa jest nam niezbędna, żeby jakoś sobie radzić dopóki zmiana społeczna, zmiany w prawie faktycznie nie nastąpią.

W każdym z tych obszarów działalności aktywistycznej możemy realizować różne sposoby osiągania celów. Może być to podejście integracyjne, które zakłada edukowanie społeczeństwa do momentu przeprowadzenia zmiany społecznej. Może być to też podejście rewolucyjne, które postuluje obalenie obecnych, opresyjnych struktur społecznych i zbudowanie na ich zgliszczach nowych - inkluzywnych. I oczywiście mogą to być też działania między tymi biegunami. 

W swoich działaniach staram się kierować zasadą “radykalnej bezpośredniości”, która na ww. skali plasowała by się gdzieś pośrodku działań integracyjnych i rewolucyjnych. Stawiam bardzo mocno na edukację społeczeństwa, ale w ramach działań edukacyjnych nie do końca dbam o komfort osób odbierających. "Radykalna bezpośredniość" ma za zadanie zszokować odbiorcę faktami z naszych żyć. Jeśli ponad 60% z nas (osób LGBT+) ma objawy depresji, to nie ma co rozmiękczać tego faktu, żeby osoba odbierająca mogła pozostać w swojej strefie komfortu. Wręcz przeciwnie. Należy osobę pozbawić złudzeń, że nasz świat jest ogólnie dobry, a to co złe, to tylko pojedyncze przypadki. Stosując "radykalną bezpośredniość" obnażamy świat takim jakim on dla nas jest: opresyjnym, dyskryminującym, odzierającym nas z człowieczeństwa, pchającym w depresję, stany lękowe, a czasami popychającym do samobójstwa. W skrócie mogę to zmieścić w jednym zdaniu: jeśli my nie możemy spać spokojnie, bo otaczający nas świat jest dla nas ekstremalnie nieprzyjazny, to osoby spoza naszej grupy też nie powinny mieć luksusu lekkiego snu. 

Jednak "radykalna bezpośredniość" nie może nikogo zostawić z poczuciem, że nasz świat jest okrutny, nie dając jednocześnie narzędzi, żeby sobie z tym poradzić. Każde działanie w ramach RB powinno zawierać także propozycję działań, które nasz świat mogą poprawić oraz sposoby na realizację tych działań. W ten sposób osoba będąca celem naszej bezpośredniości, wie że jesteśmy w strasznie trudnej sytuacji i wie dlaczego w niej jesteśmy oraz jak "głęboka jest ta królicza nora". Jednocześnie bardzo dobrze wie co musi się wydarzyć, żeby ta sytuacja się zmieniła. I jeśli nasze działanie było naprawdę skuteczne, to ta osoba będzie zdeterminowana do tego, żeby samej podjąć odpowiednie działania. 

"Radykalna bezpośredniość" powinna być stosowana tylko w stosunku do osób, które same nie mają traumatycznych doświadczeń związanych z funkcjonowaniem w społeczeństwie. Takimi działaniami targetujemy grupy uprzywilejowane, żeby zmienić ich podejście do stanu faktycznego otaczającego nas świata. 

Dziękuję Julce za rozmowę, podczas której to się urodziło.