Tromso położone jest w większości na małej wysepce na środku fiordu z otaczającymi je wysokimi górami. Przylatując na Pride, widok zatoczek i domków z jednej strony, a gór z drugiej zapiera dech w piersiach. Będąc ponad 300 km na północ od koła podbiegunowego trzeba jednak być gotowym na siarczysty mróz, ale i brak światła słonecznego. Pamiętam, jak przy pierwszej wizycie biegłm do portu zobaczyć słońce na kilka minut pomiędzy fiordami. Bo listopadowy Pride dzieje się zaledwie chwilę przed nastaniem w Tromso całkowitej ciemności - nocy polarnej.
Odwiedzając to miejsce na chwilę takie warunki mogą być bardzo urokliwe. Ale przy braku światła, czy długo utrzymujących się ujemnych temperaturach, osoby tam mieszkające niewątpliwie musiały się nauczyć dbać zarówno o siebie samych, jak i osoby dookoła. I w ten oto sposób pierwszym prezentem, który dostałm była odblaskowa opaska na rękę. Praktyczna, noszona przez każdą osobę całą dobę, sprawdza się na ciemnych ulicach i w parkach, zapewnia podstawowe bezpieczeństwo. Ten mały gest pokazał mi jednak jak dbają o siebie nawzajem osoby mieszkające właśnie w takiej społeczności. Ale nie były to tylko opaski odblaskowe. Widać to też po ogrzewanych chodnikach, które powodują mniejszą ilość wypadków zimą.
Z pewnością sam Pride jest szczególną okazją. Ale uczucie, że jesteśmy tam mile widziane nie ustępowało mi na krok. I to nie były tylko wszędzie obecne tęcze. Ale też wydarzenia, które miały pewnego rodzaju domowy i ciepły charakter. Z gorącą kawą, ciepłym zapachem cynamonu czy przyjemnym oświetleniem. Widać było, że ludzie chcą być razem i chcą się cieszyć tymi dniami. Może nie bez powodu impreza zamknięcia wygląda jak duża biesiada przy stołach.
Zafascynowało mnie jednak także jeszcze jedno. Podczas gdy w Polsce dalej kink wywołuje szereg kontrowersji, nawet wśród naszej społeczności, tam jest on częścią naszej pięknej różnorodności, tak samo celebrowanej. Dlatego osoby w maskach piesków nie wzbudzały kontrowersji na spotkaniu z przedstawicielami Urzędu Miasta o politykach miejskich dla osób LGBTQIA. Dlatego małżeństwa mężczyzn w skórach były odnawiane w lokalnej katedrze. Dlatego cały pochód marszowy był okraszony defiladą utytułowanych fetyszowców z całego świata. Tak po prostu, bo jest to częścią naszego życia. Podobnie z resztą normalnym jest seks w życiu każdego i w Muzeum Polarnym można było się dowiedzieć jakiego lubrykantu używały osoby queerowe w czasach odkrywania tych rejonów.
Te doświadczenia pokazały mi jak ważne są trzy bardzo proste rzeczy: drobne gesty bezpieczeństwa, dawanie ciepła i celebrowanie różnorodności i historii nas samych. Dzięki nim możemy zadbać o nas samych jak i o innych dookoła nas. Dzięki nim możemy zbudować społeczność troski i otwartości. Dzięki nim możemy wspierać siebie nawzajem i zbliżyć się do prawdziwej równości.