W ostatnich latach ci wskazani wrogowie mieli różne twarze i imiona, ale to, co ich łączyło to ich różnorodność, która jest nie zagrożeniem, a wartością dla takich społeczeństw jak polskie. 

Nie ma nic prostszego niż budowanie wspólnoty na wykluczeniu i wskazywaniu kto na nią zasługuje.

Czy jestem wystarczająco Polką? Czy jestem wystarczająco obywatelką, kobietą, sąsiadką koleżanką, partnerką, siostrą, córką? Czy mam prawo tu być i prosić o akceptację?

To pytania, które podsuwają nam tchórzliwi i nieodpowiedzialni ludzie, bez pomysłu na przyszłość, bez pomysłu na największe wyzwania współczesności, na zmieniający się świat i społeczeństwo, na nowe wspólnoty, na kryzys klimatyczny, zmieniające się potrzeby.

Nie ma nic prostszego niż budowanie społeczeństwa na wskazywaniu różnic, ale cytując Audre Lorde - to nie nasze różnice nas dzielą, a nieumiejętność ich rozpoznania, akceptowania i celebrowania.

W ostatnich latach ostrzegałyśmy wiele razy, że dziś słowa, jutro przemoc. Ta przemoc już się dzieje, dzieje się w Polsce, dzieje się w Krakowie, w naszych szkołach i na ulicach. Często towarzyszy jej strach przed ujawnieniem, ale ta przemoc to także każda osoba LGBT, która z powodu nienawiści, wykluczenia ze wspólnoty odebrała sobie życie. To w końcu ofiary tych, cytując Juliana Tuwima, “z krzyżem na piersi i brauningiem w kieszeni”, którzy tylko w trakcie 3 miesiący zabili 7 osób LGBT w strzelaninach w Bratysławie i Colorado Springs.

Nie ma i nie będzie wspólnot bez naszej różnorodności, bez jej odkrywania i celebrowania. My te wspólnoty już tworzymy, pomimo i wbrew nienawiści.

Dziękuję Wam za to.