Co dalej z postulatami LGBTQIA?
Czyli kilka słów o queerowym aktywizmie po wyborach
16 października 2023 roku pożegnaliśmy i pożegnałyśmy szczującą na mniejszości, antagonizującą społeczeństwo i opresyjną władzę. Po radości, że nastąpił koniec mowy nienawiści i systemowej dyskryminacji, nastał najważniejszy moment: próba odpowiedzi na pytanie - co dalej? To był wyjątkowy czas także ze względu na potrzebę przeformułowania priorytetów części organizacji i inicjatyw, zwłaszcza tych działających centralnie. Ostatnie lata to mnóstwo zła, takiego jak strefy wolne od LGBT, Karty Praw Rodzin, to mowa nienawiści i przemoc, to wykluczanie z lokalnych, więc najbliższych nam społeczności, to mnóstwo bólu, złości i wypalenia. Ale nie zapominajmy, że to także mnóstwo dobra i zmiany: coraz bardziej widoczny ruch sojuszniczy, solidarność, która w końcu jest naszą siłą, współpraca ponad podziałami, oddolne wsparcie i samoorganizacja, zwłaszcza lokalnie. Rok 2023 kończymy z rekordową liczbą Marszy Równości, mnóstwem queerowych inicjatyw, sojuszy i społecznością, która jest bardzo świadoma i różnorodna. I wspierająca się pomimo i wbrew różnic, co jeszcze kilka lat temu nie było takie oczywiste. Kończymy ten rok także z rozwiniętym rzecznictwem lokalnym, które musiało w pewnym sensie zastąpić to centralne. To wszystko jest ważne, ale niesie też wyzwania, o których bardzo dużo myślę, zwłaszcza wobec ostatnich dyskusji wokół postulatów ruchu LGBTQIA, ale i moich własnych doświadczeń.
Pierwsza pomoc
Wiele internetowych dyskusji wywołał ostatnio zaprezentowany politykom i polityczkom demokratycznych partii “Pakiet pierwszej pomocy dla społeczności LGBT+”, czyli kilka punktów, priorytetów w walce o bardziej przyjazną i równą Polskę po wyborach. Pakiet ten zawiera jeden z najważniejszych także i dla mnie postulatów, czyli nowelizacji Kodeksu Karnego o przesłanki orientacji seksualnej, tożsamości i ekspresji płciowej. Mówimy o tym z naszymi organizacjami od lat - gdyby udało się wpisać ochronę społeczności LGBTQIA przed przemocą, także werbalną, do kodeksu karnego przed 2015 - w 2019 i 2020 roku byłybyśmy, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, na pewno mniej strasznym i przerażającym dla wielu z nas. Pakiet zawiera także postulaty, dotyczące odpolitycznienia TVP, czy grantów w Narodowym Instytucie Wolności, odcięcia się od dyskryminacji poprzedniej władzy oraz stworzenia kanału komunikacji z nowym rządem. I jak się okazało, komunikacja była dla części samej społeczności czymś ważnym, czego ich zdaniem zabrakło. Organizacje, z którymi działam, pomimo wątpliwości i chęci dyskusji wokół priorytetyzacji postulatów, podpisały się także pod pakietem - jest oczywistym, że musimy zrobić wszystko, by chronić siebie i innych przed tym, co się wydarzyło po 2019 roku, by mieć narzędzia i edukować też polityków i polityczki. Sama jednak odpowiadałam na wiele pytań: a gdzie w pakiecie jest równość małżeńska, związki partnerskie, ustawa o uzgodnieniu płci, edukacja seksualna? To wszystko jest - w naszych działaniach i misjach, ale i w naszym zdrowiu, straconym często na ulicy w ostatnich latach. I pewnie żadna z podpisanych pod pakietem organizacji nigdy nie zrezygnowałaby z walki o nie i nie zrezygnuje. Ale te pytania są ważne, bo pokazują też, że ludziom, pomimo trudnych ostatnich lat, wciąż zależy, interesują się i chcą mieć wpływ. Bo nadziei jest jednak coraz mniej - co wyszło także w naszych ostatnich fundacyjnych badaniach w południowo-wschodniej Polsce: o kilka punktów procentowych, w porównaniu z naszym krakowskim badaniem z końca 2020 roku, spadło poczucie, że instytucje i organizacje mogą reagować w kontekście walki z dyskryminacją. A, przypomnijmy - doświadczyło jej ponad 61% osób LGBTQIA w regionie.
Pułapka reprezentacji
Jednym z wątków, który przewijał się w wielu dyskusjach, ale i osobistych rozmowach wokół “Pakietu Pierwszej Pomocy dla społeczności LGBT+” było oburzenie części osób, których nie zapytano o zdanie / które wspomniane organizacje mają reprezentować. To chyba część tej dyskusji, która najbardziej mnie zabolała, bo byłam pewna, że mamy ją jako ruch już dawno za sobą - tak, mamy wspólne cele, dążymy do tego, by Polska była krajem bezpiecznym, otwartym, równym, ale przede wszystkim reprezentujemy nasze organizacje i siebie. Mam w sobie mnóstwo pokory wobec społeczności, która wielokrotnie w przeszłości dała mi do zrozumienia, że nie mam racji / robię coś, co jest bardziej moim wyobrażeniem o potrzebach niż faktycznym odpowiadaniem na nie. Wiele lat angażowania się i działania z różnymi ludźmi, także takimi, z którymi nie zawsze jest mi po drodze, wzmocniło mnie w ufaniu też innym. Nie wszystkie uwagi są atakiem, nie każda złośliwość jest podłością. To ważne, zwłaszcza, gdy robimy lokalne rzecznictwo. Pamiętajmy też o jego ważnych elementach, w tym diagnozie i analizie danych. Nie zawsze możemy to zrobić, nie zawsze są narzędzia, zasoby, możliwości, ale trudniej jest nam przekonać innych do naszych, nawet najlepszych pomysłów, jeśli ludzie nie czują się ich częścią.
Zmęczenie i mobilizacja
I tu przechodzimy do kolejnej, ważnej sprawy: “wygraliśmy” wybory, ale wciąż czeka nas wiele pracy, a patrząc na wypowiedzi niektórych polityków (bo to głównie mężczyźni) - więcej niż mogło się wydawać 16 października. Zadbajmy więc o siebie, także nawzajem. Słuchajmy, czytajmy, ale i usłyszmy co wszyscy i wszystkie mówimy, bez obrażania się - zarówno w organizacjach, inicjatywach, jak i w społeczności. Warto pamiętać, że widać także pokoleniową zmianę w ruchu LGBTQIA, w której trudno się czasem odnaleźć starszym, czy dłużej działającym osobom aktywistycznym i myślę także o sobie. Bezkompromisowość, odwaga, pewność siebie, biegłość w internetowej komunikacji, różnorodność młodszych pokoleń to coś, co inspiruje, ale wystawia też nas ciągle na próbę: czy jestem na bieżąco? Czy dobrze rozumiem? Czy mój język jest ok? Często powtarzam, że najważniejsze to słuchać i pytać, ale sama staram się też zawsze pamiętać o jednej z ważniejszych dla mnie zasad w aktywizmie, zwłaszcza prawnoczłowieczym: dobrych intencjach drugiej strony.
Wraca przestrzeń do działania dla nas na różnych płaszczyznach, w różnych kontekstach (bo przecież nawet sam Kraków, w którym mieszkam i działam, jest zupełnie innym miastem niż w 2019 roku), wraca też więc przestrzeń do rozmowy o różnorodności naszych organizacji? Najważniejsze jednak, byśmy się w tej różnorodności wspierali i wspierały.
Pierwsza pomoc
Wiele internetowych dyskusji wywołał ostatnio zaprezentowany politykom i polityczkom demokratycznych partii “Pakiet pierwszej pomocy dla społeczności LGBT+”, czyli kilka punktów, priorytetów w walce o bardziej przyjazną i równą Polskę po wyborach. Pakiet ten zawiera jeden z najważniejszych także i dla mnie postulatów, czyli nowelizacji Kodeksu Karnego o przesłanki orientacji seksualnej, tożsamości i ekspresji płciowej. Mówimy o tym z naszymi organizacjami od lat - gdyby udało się wpisać ochronę społeczności LGBTQIA przed przemocą, także werbalną, do kodeksu karnego przed 2015 - w 2019 i 2020 roku byłybyśmy, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, na pewno mniej strasznym i przerażającym dla wielu z nas. Pakiet zawiera także postulaty, dotyczące odpolitycznienia TVP, czy grantów w Narodowym Instytucie Wolności, odcięcia się od dyskryminacji poprzedniej władzy oraz stworzenia kanału komunikacji z nowym rządem. I jak się okazało, komunikacja była dla części samej społeczności czymś ważnym, czego ich zdaniem zabrakło. Organizacje, z którymi działam, pomimo wątpliwości i chęci dyskusji wokół priorytetyzacji postulatów, podpisały się także pod pakietem - jest oczywistym, że musimy zrobić wszystko, by chronić siebie i innych przed tym, co się wydarzyło po 2019 roku, by mieć narzędzia i edukować też polityków i polityczki. Sama jednak odpowiadałam na wiele pytań: a gdzie w pakiecie jest równość małżeńska, związki partnerskie, ustawa o uzgodnieniu płci, edukacja seksualna? To wszystko jest - w naszych działaniach i misjach, ale i w naszym zdrowiu, straconym często na ulicy w ostatnich latach. I pewnie żadna z podpisanych pod pakietem organizacji nigdy nie zrezygnowałaby z walki o nie i nie zrezygnuje. Ale te pytania są ważne, bo pokazują też, że ludziom, pomimo trudnych ostatnich lat, wciąż zależy, interesują się i chcą mieć wpływ. Bo nadziei jest jednak coraz mniej - co wyszło także w naszych ostatnich fundacyjnych badaniach w południowo-wschodniej Polsce: o kilka punktów procentowych, w porównaniu z naszym krakowskim badaniem z końca 2020 roku, spadło poczucie, że instytucje i organizacje mogą reagować w kontekście walki z dyskryminacją. A, przypomnijmy - doświadczyło jej ponad 61% osób LGBTQIA w regionie.
Pułapka reprezentacji
Jednym z wątków, który przewijał się w wielu dyskusjach, ale i osobistych rozmowach wokół “Pakietu Pierwszej Pomocy dla społeczności LGBT+” było oburzenie części osób, których nie zapytano o zdanie / które wspomniane organizacje mają reprezentować. To chyba część tej dyskusji, która najbardziej mnie zabolała, bo byłam pewna, że mamy ją jako ruch już dawno za sobą - tak, mamy wspólne cele, dążymy do tego, by Polska była krajem bezpiecznym, otwartym, równym, ale przede wszystkim reprezentujemy nasze organizacje i siebie. Mam w sobie mnóstwo pokory wobec społeczności, która wielokrotnie w przeszłości dała mi do zrozumienia, że nie mam racji / robię coś, co jest bardziej moim wyobrażeniem o potrzebach niż faktycznym odpowiadaniem na nie. Wiele lat angażowania się i działania z różnymi ludźmi, także takimi, z którymi nie zawsze jest mi po drodze, wzmocniło mnie w ufaniu też innym. Nie wszystkie uwagi są atakiem, nie każda złośliwość jest podłością. To ważne, zwłaszcza, gdy robimy lokalne rzecznictwo. Pamiętajmy też o jego ważnych elementach, w tym diagnozie i analizie danych. Nie zawsze możemy to zrobić, nie zawsze są narzędzia, zasoby, możliwości, ale trudniej jest nam przekonać innych do naszych, nawet najlepszych pomysłów, jeśli ludzie nie czują się ich częścią.
Zmęczenie i mobilizacja
I tu przechodzimy do kolejnej, ważnej sprawy: “wygraliśmy” wybory, ale wciąż czeka nas wiele pracy, a patrząc na wypowiedzi niektórych polityków (bo to głównie mężczyźni) - więcej niż mogło się wydawać 16 października. Zadbajmy więc o siebie, także nawzajem. Słuchajmy, czytajmy, ale i usłyszmy co wszyscy i wszystkie mówimy, bez obrażania się - zarówno w organizacjach, inicjatywach, jak i w społeczności. Warto pamiętać, że widać także pokoleniową zmianę w ruchu LGBTQIA, w której trudno się czasem odnaleźć starszym, czy dłużej działającym osobom aktywistycznym i myślę także o sobie. Bezkompromisowość, odwaga, pewność siebie, biegłość w internetowej komunikacji, różnorodność młodszych pokoleń to coś, co inspiruje, ale wystawia też nas ciągle na próbę: czy jestem na bieżąco? Czy dobrze rozumiem? Czy mój język jest ok? Często powtarzam, że najważniejsze to słuchać i pytać, ale sama staram się też zawsze pamiętać o jednej z ważniejszych dla mnie zasad w aktywizmie, zwłaszcza prawnoczłowieczym: dobrych intencjach drugiej strony.
Wraca przestrzeń do działania dla nas na różnych płaszczyznach, w różnych kontekstach (bo przecież nawet sam Kraków, w którym mieszkam i działam, jest zupełnie innym miastem niż w 2019 roku), wraca też więc przestrzeń do rozmowy o różnorodności naszych organizacji? Najważniejsze jednak, byśmy się w tej różnorodności wspierali i wspierały.