Krakowska Manifa to grupa osób, która co roku organizuje się w manifowy komitet, by wspólnie i oddolnie przygotować marcową demonstrację, starając się nawiązywać do aktualnych wydarzeń i włączać w wydarzenie jak najwięcej grup marginalizowanych.

"Manifa jest kobietą, Manifa jest Palestynką, Manifa jest Ukrainką. Manifa miała aborcję, jest osobą LGBT, potrzebuje tranzycji i dachu nad głową. Manifa jest pracowniczką, także seksualną, Manifa to my wszystkie i nasze problemy, wyzwania, potrzeby, nadzieje. Manifa to nasze siostry, którym na głowy spadają bomby, które doświadczają przemocy i wykluczenia. Myślimy o Was wszystkich i jesteśmy z Wami" - podkreślała Krakowska Manifa.

Co jeszcze znalazło się w postulatach? Godna praca i płaca, ochrona przed przemocą i dyskryminacją, prawa reprodukcyjne, w tym dostępna antykoncepcja i aborcja, rzetelna edukacja seksualna, państwo, które wspiera i wzmacnia osoby z niepełnosprawnościami i ich bliskich, państwo przyjazne dla migrantek i uchodźczyń, seniorek, osób LGBT i wszystkich rodzin. I takie też głosy mogłyśmy usłyszeć w sobotę, 9 marca pod Muzeum Narodowym i na krakowskim Rynku: głos Ukrainki, Białorusinki, Palestynki, głos osób queerowych i pracujących seksualnie, lokalnych działaczek i polityczek. Były i aktualne wydarzenia: minuta ciszy dla Lizy, która kilka dni wcześniej zmarła w warszawskim szpitalu po gwałcie, jak i sporo głosów wokół legalnej aborcji, ponownie będącej w dyskusji z powodu wydarzeń w Sejmie i przełożenia debaty nad projektami ustaw na 11 kwietnia.

W demonstracji udział wzięło kilkaset osób, przeszła ulicami Piłsudskiego, Straszewskiego, Franciszkańską, Grodzką.